Moi przyjaciele, znajomi, znajomi znajomych, z którymi mam okazję przebywać zadają mi wciąż te same pytania. Jak sobie radzimy w czwórkę? Czemu nasi przyjaciele odeszli? Czy odczuwam z tego powodu ogromną stratę? Jako, że znudziło mi się kopiowanie tych samych odpowiedzi, postanowiłam dość szczegółowo i szczerze ubrać w słowa szalejące mi po głowie myśli.
Czym jest tak właściwie strata? Zdaję sobie sprawę, że kto jak kto, ale ja powinnam to wiedzieć. Tracę rzeczywiście wiele, jakby tak się zastanowić. Ale przecież tylko przez chwilę smucę się, gdy tracę pieniądze, biżuterię, równowagę etc.
Nie, to całkiem coś innego. Nie potrafię tego jeszcze nazwać. W dzień jestem spokojna. Wstaję dość wcześnie, uśmiecham się do siebie w lustrze, wymieniam kilka zdań z rodzicami i przeważnie przesiaduję resztę dnia u A., z którą to prowadzę mało poważne dyskusje nad stawem albo piję różowe wino słuchając klasycznych smutasów. I nawet jest mi dobrze bez tego całego marudzenia, że wyglądam jak Angelina Jolie z wąsem, jem za dużo pączków, mam zły odcień pomadki i skarpetki nie pod kolor.
Ale czasem po prostu pusto i smutno się robi.
Nie chcę, żeby wracali do zajęć, które nie sprawiają im już radości. Chcę, by powrócili do mojego życia.
Dziwnie dziś szczera Fasola
Uciekam.
Fajnie piszesz. Czekam na koleiny wpis ;)
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Tak to jest,że ludzie odchodzą ale też przychodzą! Więc nie ma co się zamartwiać, najwidoczniej tak musiało być ! :)
OdpowiedzUsuńMogę prosić o kliki w poście? :
http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/08/wishlist-dresslink.html
Każdy koniec jest też nowym początkiem! Będzie inaczej, ale czy na pewno gorzej? Trzeba tylko się przyzwyczaić i biec dalej, powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńhttp://sloiczeknutelli.blogspot.com/
będzie dobrze może nie najlepiej ale na pewno nie gorzej ;)
OdpowiedzUsuń